MIŁOŚĆ I ODPOWIEDZIALNOŚĆ – MIO
„Miłość i odpowiedzialność” to studium etyczne Karola Wojtyły na temat miłości i małżeństwa, wydane w 1960 roku. Książka została przetłumaczona na kilka języków. Wojtyła dotyka w niej takich tematów jak cielesność, seksualność, analizuje ludzką miłość. W części książki, która dotyczy metafizycznej analizy miłości, definiuje słowo „miłość” i wymienia jakby rodzaje, czy formy miłości. Opisując każdą z nich dokonuje pewnego stopniowania. Zaczynając od przedstawienia miłości jako upodobania, poprzez opis miłości jako pożądania i miłości jako życzliwości, poprzez temat wzajemności oraz sympatii wiodącej do przyjaźni, dociera do miłości oblubieńczej. Ta ostatnia jest jednocześnie – zdaniem Wojtyły – sumą składników wcześniej wymienionych rodzajów miłości bez których jej istnienie nie byłoby możliwe. Sam autor pisze o tym tak: „Jeśli chodzi o miłość w podmiocie indywidualnym, to KSZTAŁTUJE się ona przez upodobanie, pożądanie i życzliwość. Jednakże miłość znajduje PEŁNY SWÓJ BYT nie w podmiocie indywidualnym tylko, ale w relacji między-podmiotowej, między-osobowej.” Miłość oblubieńcza zatem zdaje się przekraczać każdą z innych miłości, ponieważ jedynie ona ma zdolność wychodzenia poza siebie w tym szczególnym spotkaniu jakie może zaistnieć między kobietą i mężczyzną. Wojtyła tak to tłumaczy:
„Przechodzenie od „ja” do „my” jest dla miłości nie mniej istotne, jak wychodzenie z własnego „ja” wyrażające się poprzez upodobanie, miłość pożądania i życzliwości. Miłość (..) jest nie tylko dążeniem, ale daleko bardziej jeszcze spotykaniem się, jednoczeniem osób. Rzecz jasna, iż to spotykanie się i jednoczenie osób dokonuje się na podstawie upodobania, miłości pożądania i życzliwości w miarę ich narastania w podmiotach indywidualnych. Aspekt indywidualnej miłości nie przestaje zachodzić w aspekcie między-osobowym, owszem, pierwszy z nich warunkuje drugi. W rezultacie miłość jest zawsze jakąś między-osobową syntezą i synchronizacją upodobań, pożądań i życzliwości.” W tym momencie dochodzimy do definicji miłości oblubieńczej, która zdaniem Karola Wojtyły jest wzajemnym ODDANIEM SIĘ osób. Tak o tym pisze:
„Miłość oblubieńcza jest czymś innym jeszcze niż wszystkie dotąd przeanalizowane aspekty czy formy miłości. Polega ona na oddaniu swojej własnej osoby. Istotą miłości oblubieńczej jest oddanie siebie, swojego 'ja’. Stanowi to coś innego i zarazem coś więcej niż upodobanie, pożądanie, a nawet niż życzliwość. Te wszystkie formy wychodzenia w kierunku drugiej osoby pod kątem dobra nie sięgają tak daleko jak miłość oblubieńcza. Czymś więcej jest 'dać siebie’ aniżeli tylko 'chcieć dobra’, choćby nawet przez to drugie 'ja’ stawało się jakby moim własnym, jak w przyjaźni. Miłość oblubieńcza jest czymś innym i czymś więcej niż wszystkie przeanalizowane dotąd formy miłości zarówno od strony indywidualnego podmiotu, od strony osoby, która kocha, jak i od strony łączności, między-osobowej, którą miłość wytwarza. Kiedy miłość oblubieńcza wejdzie w tę relację między-osobową, wówczas powstaje coś innego niż przyjaźń, mianowicie wzajemne oddanie się osób”.
Po tych słowach Wojtyła zastanawia się i stawia ważne pytanie: czy osoba może oddać siebie innej osobie? Stwierdza, że osoba z istoty swej jest nieprzekazywalna. Ostatecznie dochodzi do wniosku, że jednak to, co nie jest możliwe i prawidłowe w porządku natury ani w znaczeniu fizycznym, może dokonywać się w porządku miłości i w znaczeniu moralnym. W takim znaczeniu jednak osoba może siebie dać czy też oddać innej, i to zarówno osobie ludzkiej, jak i Bogu, a przez takie oddanie kształtuje się szczególna postać miłości, którą określamy jako miłość oblubieńczą.
Miłość wciąż „staje się”
Najpełniejsza i najradykalniejsza forma miłości polega na tym, żeby siebie dać, aby to swoje nieprzekazywalne i niedostępne „ja” uczynić czyjąś własnością. Zaś paradoks dotyczący miłości oblubieńczej polega właśnie na tym, że dzięki niej można wyjść z własnego „ja” i przy tym owego „ja” nie zniszczyć, nie zdewaluować, ale wręcz przeciwnie rozwinąć je i je ubogacić – oczywiście w znaczeniu ponad-fizycznym i moralnym. Ewangelia – twierdzi Wojtyła – wyraziście to akcentuje: „straci-znajdzie”, „ocalić-stracić”. Autor uważa, że odkrywamy w tych słowach bardzo szczegółowe i śmiałe wskazania, które rozbudowują normę personalistyczną (oryginalna koncepcja Karola Wojtyły dotycząca relacji międzyludzkich). Świat osób posiada swe własne prawa egzystencji i prawa rozwoju.
W kolejnych akapitach Karol Wojtyła szczegółowo analizuje czym jest prawdziwe oddanie siebie. Pisze, że kształtuje się ono we wnętrzu osoby a podstawą jest dojrzałe widzenie wartości oraz gotowość woli, która jest zdolna do zaangażowania się w taki sposób. W oddaniu siebie musimy odnaleźć szczególny dowód posiadania siebie. Pojęcie miłości oblubieńczej łączy się z oddaniem osoby indywidualnej drugiej wybranej osobie. Tym bardziej oczywiście owo oddanie się, o którym mowa w przypadku małżeństwa czy nawet w ogóle w odniesieniu x do y, nie może mieć znaczenia li tylko seksualnego. Trzeba na to zwrócić uwagę, gdyż istnieje mniej lub bardziej wyraźna tendencja do rozumienia owego „oddania się” w relacji y – x w sposób albo czysto seksualny, albo też seksualno-psychologiczny. Tymczasem koniecznie potrzebne jest tutaj zrozumienie personalistyczne.
Wojtyła ostatecznie stwierdza, że pojęcie miłości oblubieńczej posiada kluczowe znaczenie dla ustalenia norm całej moralności seksualnej. Istnieje z pewnością jakiś bardzo szczególny związek pomiędzy sexus a osobą w porządku obiektywnym, któremu w porządku świadomości odpowiada szczególne poczucie prawa osobistej własności swego „ja”. Sama zaś miłość oblubieńcza, jakkolwiek z istoty swojej różni się od wszystkich form miłości to jednak nie może się kształtować w oderwaniu od nich. Zwłaszcza zaś jest nieodzowne, aby wiązała się ona bardzo ściśle z życzliwością oraz z przyjaźnią. Bez takiego powiązania może się znaleźć w bardzo niebezpiecznej próżni, a osoby w nią zaangażowane poczują się bezradne wobec faktów wewnętrznych i zewnętrznych, którym nieopatrznie pozwoliły w sobie i między sobą zaistnieć.
Człowiek jest istotą niejako skazaną na twórczość. Twórczość ta obowiązuje również w dziedzinie miłości. Jakże często jesteśmy świadkami tego, że z obiecującego „tworzywa” uczuć i pragnień nie kształtuje się prawdziwa miłość, owszem – często coś wręcz przeciwnego, podczas gdy nieraz ze skromnego „tworzywa” kształtuje się naprawdę wielka miłość. Ale taka wielka miłość może być tylko dziełem osób i – dodajmy w tym miejscu dla całości obrazu – dziełem łaski. Działanie zaś łaski jest ukryte w tych poczynaniach jako udział niewidzialnego Twórcy, który sam będąc miłością, ma moc kształtowania wszelkiej miłości, również tej, która w naturalnym swym rozwoju opiera się na wartości płci i ciała, byle tylko ludzie chcieli ją świadomie z Nim współ-tworzyć. Nie trzeba się zrażać nawet tym, że dzieje się to nieraz na drogach zawiłych i krętych. Łaska ma moc wyprostowywania dróg ludzkiej miłości.
Opracowano na podstawie:
Karol Wojtyła, „Miłość i odpowiedzialność”, Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 2010